3 dowody na to, że baśnie, bajki i czary to prawda

1. Bajkowe i baśniowe postaci oraz akcesoria

Odprowadziłem dziecko do przedszkola. Zawiązując buty na korytarzu, „podsłuchuję” pod drzwiami.

„Proszę nie machać tak różdżkami, bo zrobicie sobie krzywdę.”
„Elfiki – rozłóżcie całkiem skrzydełka zanim usiądziecie przy stoliku.”
„Czyja to korona? To Twoja? A nie miałeś takiej z brylantami?”
„Ustawiamy się! Zwierzaki niech uważają na ogony!”

I mój nastrój z paskudno–poniedziałkowego zmienia się w jednej chwili. Magia!

2. Zaklęcia i słowa magiczne.

Posiłek. Na talerzu kasza i inne zdrowe dobra.

– Tato, nie jestem już głodny, nie dam już rady.
– Hmmm… na pewno? Zjadałeś może z pół niedużej porcji.
– Tak, mam pełny brzuch, nic już nie zmieszczę.
– Dobra, nie dopychaj, skoro nie masz miejsca, rozumiem, że deser na razie odpada?
– Nieeee… chcemy deser!
– Wszyscy? Ty przed chwilą nie miałeś już miejsca…
– Już mam!

„Deser”: niepozorne zaklęcie natychmiast powiększające pojemność dziecięcego żołądka, lub pomniejszające zjedzony obiad, w zależności od potrzeb.

Wieczór. Dzieci brykają w pokoju zasłanym zabawkami.

– Musicie już kończyć zabawę, zaraz idziecie spać. Umawialiśmy się.
– Ale my się jeszcze bawimy, nie możesz nam przerywać, jesteśmy w środku akcji.
– Już późno, na pewno jesteście zmęczeni. Kończymy zabawę.
– Nie jesteśmy zmęczeni! Ani trochę! Zobaczysz, nie będziemy mogli zasnąć.
– Rozumiem, ale jest naprawdę późno, a rano musicie wstać. Sprzątajcie zabawki.
– Eeee, zaraz zasnę, ledwo stoję na nogach. – Najstarsze ziewa i osiada bezwładnie na fotelu. Reszta zaczyna zajmować strategiczne miejsca na łóżkach…
– Możemy tak zostawić i posprzątać jutro? Naprawdę nie damy rady już… – pyta główny negocjator trąc zmęczone oczy. Nie udaje!

„Sprzątanie”: zaklęcie weryfikujące, takie magiczne „sprawdzam”. Pozwala szybko i skutecznie ocenić poziom zmęczenia dzieci. Niektórzy twierdzą, że tak naprawdę to zaklęcie redukujące, którego działanie można porównać do przycisku szybkiego rozładowania akumulatora.

3. Czarodziejskie znikanie i pojawianie się.

Rozmawiam z synkiem w drodze na bal karnawałowy.

– Kogo ja tam wiozę z tyłu?
– Miauuuu, miauuu…
– O, kota wiozę! Kim jesteś kocie?
– To ja kot i mały kotek Mruczysław. – Między przednimi siedzeniami pojawia się głowa pluszaka.
– Witaj kocie Bartoszu, witaj kotku Mruczysławku. – kontynuuję grę w nadziei na ciekawe rozwinięcie.
– Tato, to ja Bartosz, twój syn, a to moja maskotka.
– A, cześć Bartosz. Gdzie kot i kotek?
– Nie ma.

Czary. Na balu byli we trzech.

Nie zna prawdziwej magii i czarów ten, kto nie był dzieckiem.

janykiel