Jak mieć kota i wyjść z domu

Chcesz wyjść z domu? Wiedz, że jest spisek, byś został. Chyba najbardziej spiskują kotowie, jednocześnie będąc potencjalnymi, bezpośrednimi ofiarami ewentualnych innych w domu knowań. Jest całkiem realne prawdopodobieństwo, że malutkie kocie kombinacyjki, pozornie od siebie niezależne, składają się na wielką, paraliżującą superkombinację. Kotowie są jej elementem, są spoiwem nawet, ale nie wiem, czy sami kreują swoje działania, czy też są kreowani i wmontowywani w cudze pułapki jako współsprawcy i ofiary jednocześnie.

1. Taka lodówka na przykład (zacznę od kuchni, bo lubię kuchnię)

Lodówka. Niby nic… A może przecież być niedomknięta i się otworzyć, kiedy mnie nie ma w domu, a kot może łapą otworzyć całkiem (jak się sama całkiem nie otworzy) i wejść. Albo wejść bez dodatkowego otwierania, jak będzie otwarta wystarczająco. Ale wejść to nic! Może drugi kot, ganiając za pierwszym, zamknąć lodówkę i zamrozić. Kota. I niby kot winny. A przecież jednak bardziej lodówka?

2. Nie mniejszy problem z oknami jest

Zamyka je się, dopycha je się, ciągnie je się za wajchę… Robi się jak trzeba, a one stękają posłusznie, tulą do framugi i tylko taflą łypią. Znam ja takie patrzenie. Poczekajże ty – łypie – zapomnisz, raz tylko sprawdzisz, nie zamkniesz. I gotowe: woda z deszczu, wiatrem wyłamanie, kotowie w uchylnej szparze wiszący i łamiący łapę, duszący się, kręgosłupy miażdżący. Lepiej więcej-bardziej sprawdzić.

3. Najgorsza ta łazienka

O wszystkim to strach pomyśleć. Dużo to trzeba? Czy pusta, dwa razy nie sprawdzisz i proszę: kotowie zamknięci na amen i na śmierć domestosem otruci (boś marne dwa razy zakrętki kręcił, albo raz dociskał); w muszli utopieni (boś raz tylko klapę zamknął, nie sprawdził, czy prawdziwie leży); albo rozbitą półką szklaną na plasterki cięci (boś mocowania dobrze nie sprawdził rano po wieczornym sprawdzaniu).

Żeby tylko to! Żarówka się przegrzeje, plastik klosza stopi, na ręcznik kapnie i wszystko spalone – a było sprawdzić, czy na pewno zgaszone zgasło! Światło każde dwa razy sprawdzaj, nawet jak trzy żarówki na jednym klawiszu, dla każdej osobno naciśnij, bo nie wiesz, kiedy która spali się.

4. Woda. Nie spłonęło? Zaleje, na prąd pójdzie i kotów porazi

Chyba, że się człowiek w pewności upewni, że pozakręcane jak trzeba i że nie leje nic, na żadnym łączeniu. Raz włożyć głowę do szafki pod zlew może być za mało. Tak jak raz sprawdzić na ścianie, czy to plama mokra, czy kota cień. A jeszcze – czy nie kapie! Osobno! (Kapanie sprawdzać trzeba podstępne słuchaniem, czekaniem długim i znienacka wchodzeniem raz po raz.).

5. Okropne, że i dwa, i trzy razy może nic nie dać

I nieszczęście gotowe. A przecież nie wszystko da się nawet raz sprawdzić, co dopiero dwa, albo więcej. I dlatego, nie można dać się zwariować! Jest przecież tyle do sprawdzania! Jeszcze kuchenka z piekarnikiem, czajnik, ekspres do kawy, mikrofala i szafki ze szkłem i na śmieci. I straszna szuflada z nożami! A szafy przesuwne zwykłe w pokoju i w przedpokoju z lustrem całe szklane? A lampka w prądzie? I w prądzie komputer? I zlew jeszcze w kuchni z potencjalną wodą…

6. Dlatego trzeba rozsądek mieć i tylko co da się, robić dwa razy

Zamiast jeden (nie pomoże), albo trzy (bardziej pomoże, ale na inne braknie). Najbardziej przed wyjściem. Zamknąć okno, otworzyć, zamknąć i sprawdzić dwa razy. Lodówkę też. Czajnik z prądu wyłączyć i sprawdzić, czy to jego wtyczka na blacie leży, a upewnić się, czy kontakt pustymi ślepiami ślepi i mu w nie zatyczkę wcisnąć przeciw zasikaniu.

I jeszcze zamknąć drzwi do domu i otworzyć i zamknąć; i za klamkę poszarpać (nie naciskać, bo po co – zatrzaskowe przecież). A zanim od zewnątrz zamknąć, to sprawdzić okiem i przełożoną ręką, czy klucz od środka nie został, bo zatrzaskowe.

Teraz można wrócić i zacząć wychodzić. O ile trzeba iść bezwzględnie i kotów narażać. Jak się już jakoś wyjdzie (wiadomo, kubek po kawie na krawędzi wiszący, albo pudełko leku po zażyciu nie zamknięte może) i nie wróci znowu, to na wyjściu trzeba pilnować wszystkiego z ostrożności i sprawdzać.

Bo wszystko spiskuje, żebyś do kotów nie wracał. I wiadomo, że kotowie najbardziej, niezależnie od ich na twój wracający widok mruczenia. A sposobem najlepszym, byś wracać nie musiał, jest sprawienie, żebyś nie wyszedł.

JN, Bielsko-Biała, 2019-10-18