Wziąłem na warsztat popularne angielskie powiedzenie o jabłku i lekarzu. Jednak tłumaczenie „An apple a day keeps the doctor away” przerodziło się w wiersz o zdrowiu. Niezbyt poważny. Mam nadzieję, że nikt się nie obrazi. I tak jest lepszy od tego, co od lat w temacie zdrowia fundują nam reklamy. To dopiero obraza myślenia. Przy tych wszystkich bredniach taki mój wiersz o zdrowiu jawi się jako ostoja jakości.
„W malignie”
Kto jabłuszko dziennie zjada,
na lekarza mniej wykłada.
Lecz gdy lekarz Cię nie złupi,
nie ma za co jabłka kupić!
Ciśnie mi się skojarzenie
z rajem, jabłkiem, wypędzeniem…
A tu już wątpliwość czeka:
czyżby Biblię pisał lekarz..?Jadłem jabłka, alem chory,
nie ominą mnie doktory.
Choć gorączka rymy plecie,
czas przedstawić morał przecież:
by poczucie winy zmazać,
kup też jabłko dla lekarza.PS
Jedna myśl mi we łbie wierci:
gdzie w tym wszystkim farmaceuci?jn, BB, 2024.09.20
A dla starszych mam wersję skróconą.
„An apple a day… – brutalna fraszka o zdrowiu”
Kto jabłuszko dziennie chrupie
może mieć lekarzy w d…
A kto ma lekarzy w „d”,
tego ziemia szybciej zje.jn, BB, 2024.09.20
O pochodzeniu angielskiego sformułowania można przeczytać np. w Wikipedii.
Dla zainteresowanych mniej poprawnymi treściami mam na przykład to: Streszczenie filmu Władca Pierścieni. Drużyna Pierścienia [rymy satyryczne]