Bajka o dyni w sam raz na Halloween. Dla każdego, komu się zdaje, że znaczy więcej niż inni. Jak przystało na ten moment roku, jest wesoło i poważnie, smutno i zabawnie. Ku przestrodze. Wiem, że jesteście teraz bardzo zajęci „psoceniem”, więc przeczytałem to dla Was. Można posłuchać na Youtube i w Soundcloud. Proszę bardzo – oto pouczający wiersz na Halloween ode mnie.
Hallo-bajka o dyni
Chwaliła się dynia raz ogórkowi,
co też na wieczór pan kucharz z nią zrobi!
Zupę pikantną i ciasta, i kremy,
gulasz i kompot, ryż, placki i dżemy.
Dwie zapiekanki i z sosem pulpety,
bigos lub leczo, i sok, i pasztety.
Rodzina zjedzie, żeby móc docenić
pełną obfitość rudej miss jesieni.
Ach, sama nie wiem, jak nasz stół to zniesie!
Wszak cymes będzie! Cymes na cymesie!
I na cześć moją będą wiwatować:
niech żyje polskich bankietów królowa!
Ogórek odrzekł: tak na moje gusta,
brzmi pani jakby była całkiem pusta.
Taki zrobiła wokół siebie hałas,
jakby się w kuchni sama gotowała!
Niech się nie zdziwi potem miła pani,
gdy na stół inni będą podawani!
Dynia aż trzeszczy i dudni ze złości:
ja będę jutro karmić naszych gości,
a nie ze szklarni sztuczne fanaberie!
Co z pana zrobią? Może dwie mizerie?
Niech pan pamięta dobrze moje słowa:
pani podniebień jest pomarańczowa!
Ogórek zielony surdut poprawił:
niechże się pani w menu dobrze bawi.
Jedynie dodam ze swej skromnej strony,
żem smaczny, choćby tylko posolony.
A jak pani smak? Ja słyszałem plotki,
że mimo przypraw, ciągle mdły i słodki.
Tu chciała dynia raz jeszcze go zdzielić
ciężką ripostą, lecz ją z półki wzięli.
Więc tylko rzekła tonem satysfakcji:
oto nadchodzi czas mej koronacji.
Będzie się kucharz teraz ze mną mierzył.
Do zobaczenia później, na wieczerzy!
Kolacja była, i owszem, wspaniała,
Pysznie podano i muzyka grała.
Lecz kto na dyni liczył festiwale,
nuty jej smaku nie doświadczył wcale.
A kiedy ucichł szczęk sztućców, brzęk naczyń,
ruszyli goście, by dynię… zobaczyć.
Ta się przed domem wyszczerzyła dziko,
lśniąc swym odbiciem w podeście z lastryko.
Choć fotkę z dynią chce mieć każdy z gości,
nie puchnie z dumy, lecz pęka ze złości.
Wszak miała zostać królową kolacji,
a świeci pustką w randze dekoracji.
Tak to właśnie bywa, gdy nadmiar pewności,
pomiesza ci role i okoliczności.
Zatrujesz się łatwo złym rozczarowaniem,
żeś na stole życia nie jest głównym daniem.
A przecież czy z patery, czy z chłodu lastryka,
po przyjęciu trafimy wszyscy do śmietnika.
jn, Bielsko-Biała, 2020-10-31