Czasem coś w naturze zachwyca mnie tak bardzo, że brak mi słów. Kiedy brak mi słów, to znaczy, że przyjdą później, a wtedy napiszę piosenkę, albo wiersz o przyrodzie. Staram się zabrać mój zachwyt ze sobą. Zachować na później. Robię zdjęcie.
Jakoś tak jest, że częściej zatyka mnie na widok tych mniejszych zjawisk i stworzeń. Nie, żebym nie szanował żubrów, albo słoni, ale, no, małe żaby to jest coś zupełnie niesamowitego. Widzieliście te przezroczyste palce? A idealnie wycięte otwory nosowe? A oczyska? A odległość, na jaką potrafią skakać? Jeśli żaba nie może być pretekstem, by napisać wiersz o przyrodzie, to nie wiem, co nim jest.
„O czym myśli żaba?”
A o czym myśli żaba w Bieszczadach,
awansująca w hierarchii bytów,
pierwszego łapiąc w locie owada,
na ląd wychodząc tuż przy strumyku?W ontotygodnie skacząc po erach
nadprzestrzeniami filogenezy,
wie, a nie wierzy, że tu i teraz
jeden jest dogmat natury – przeżyć!Wie, że plamista głowa zaskrońca
pod wodą znika, nie marszcząc gładzi,
by się wynurzyć jak zwiastun końca
w ewolucyjnej czuwania kadzi.Nie wie, że patrzę na nią z zachwytem.
Lśniący posążek na mokrej skale…
Że znam przemiany jej tajemnice,
i że nasz krewniak wędrował dalej…Kadruję, strzelam. I głupio pytam,
czy warto tak się nad życiem trudzić?
Lecz jej już nie ma. Czeka ukryta,
aż obok znowu nie będzie ludzi.jn, BB, 2025.01.30
Podobało się? Mam jeszcze inne wiersze o przyrodzie z żabą na pierwszym planie. Niekoniecznie tak refleksyjne.;) Na przykład ten: Wierszyk o żabie, czyli randka po francusku
Po więcej zdjęć bieszczadzkich (i nie tylko) żab zapraszam na mój profil Flickr.