Przy „pluszowych” akcjach sieci sklepów niezmiennie pojawiają się liczne komentarze, że to dla idiotów, że naciąganie, bo ileż tych punktów trzeba zebrać, żeby pluszaka dostać. A żeby zebrać – ileż tych pieniędzy trzeba wydać. I leci śmieszkowanie, jakie to polactwo głupie, że tak bierze te punkty i te pluszaki. Albo pokryta grubą warstwą politowania zaduma się pojawia, jakie niedouczone ludzie są, bo jak by liczyć umieli, to by punktów nie brali… I memy się robi, i się Amerykę odkrywa, że („Ha, ha, ha!”) to za ich kasę im sieć to daje, bo przecież się odkuje ze sprzedaży („Głupcy!”).
I za każdy razem się zastanawiam wtedy, kto mnie bardziej smuci? Karyna, użerająca się o punkciki, kradnąca je przy kasie, wykłócająca się o naklejki za piwo i fajki? Czy może jednak ten, kto z „godnościom osobizdom” i poczuciem wyższości odmawia wzięcia naklejek przy okazji zakupów, bo mu to uwłacza, by potem szydzić z ludzi cieszących się drobiazgami, które trafiają im się dodatkowo przy robieniu codziennych zakupów za minimalną.
Przy kasie…
farsa w jednej scenie, w akcie obnażającym
/kasa jednego ze sklepów dużej sieci, mężczyzna w średnim wieku, z dzieckiem, kończy zakupy/
Część pierwsza: „Podstępna oferta”
– Zbiera pan punkty?
– Tak, tak – zbieramy tato!
– Nie, a jak to działa?
– Za każde wydane 40 złotych dostaje pan punkt. Jak pan zbierze 40 to dostanie pan małego pluszaka, a jak 60, dużego.
– Czyli muszę wydać 2400, żeby dostać pluszaka wartego parę złotych?
– Niekoniecznie, bo są dodatkowe punkty za różne produkty i promocje. No i nie musi pan robić zakupów specjalnie przecież, tylko brać naklejki, przy okazji zwykłych zakupów.
– No tak…
– To zbiera pan?
– Nie.
– Ale tato!
– Nie, to nie przystoi inteligentnemu człowiekowi.
– Jak pan uwa…
– Ale tato! Przecież nie musisz nic płacić dodatkowo.
– Nie! To jest jakiś absurd! Tyle pieniędzy, żeby dostać pluszaka!
– Wie pan, nie trzeba nic specjalnie robić, akcja trwa na tyle długo, że jest możliwość zebrania punktów przy zwykłych, codziennych zakupach… Ale to oczywiście pana decyzja.
– Tato! Widzisz?
Część druga: „Za moje pieniądze pluszowe 500+”
– Nie robimy zakupów codziennie. To jest jakiś skandal, tak traktować klientów.
– Nie musi pan brać udziału w tej zabawie.
– Tato, ale ja chcę, nic Cię to nie kosztuje!
– Tak, jasne, a godność? GODNOŚĆ? Moja godność i MOJE pieniądze!
– Udział w zabawie jest dobrowo…
– Tato, proszę Cię…
– Ja poproszę kierownika sklepu! To jest wszystko za moje pieniądze! Ja się na to składam w zakupach!
/mija pięć minut/
– Słucham pana?
– Proszę natychmiast przestać mi dawać pluszaka! Natychmiast! To się nie godzi! To wbrew logice, to upokarzające, żebym ja dostawał takie pluszaki, jak jakiś prostak, co nie umie liczyć!
– Ależ nie ma obowiązku…
– Tato, proszę…
– Jak to nie ma!? Jak to nie ma!? A za co to wszystko robicie? Za moje, z moich zakupów! Pluszowe 500 plus robicie tutaj!
– Proszę się uspokoić, nikt naprawdę pana nie zmusza, żeby…
– Ja jestem spokojny! Spokojny! Tylko nie pozwolę się okradać!
Część trzecia: „Geeeroooonimoooo!”
– Taaaatooooo…
– Co to ma być!? Za moje pieniądze, a potem i tak nie zbiorę, bo za rzadko zakupy robię w tym marnym sklepie! Co za draństwo!
– Ale przed chwilą mówił pan, że nie chce…
– Tato, ale ja chcę!
– Cicho! Bo nie chcę! Ale mnie zmuszacie, bo to za moje! Ja żądam podwójnych, nie – poczwórnych! – punktów!
– Nie ma takiej możliwości, ale może pan założyć kartę i do tego dostawać dodatkowe punkty za określone produkty…
– Aaaaa… mam was! O to chodzi! Żebym więcej kupił! A wiadomo, że ja mało kupuję, więc nie dostanę! Ja wam zaraz…
– Proszę się uspokoić, bo będę zmuszona wezwać ochronę… Naprawdę…
– Tato, błagam, chodźmy już!
– Ochrona, ochrona!??? Na mnie!? Ja klientem jestem! Ja kupuję! Stać mnie! Ja wam pokażę zaraz!
– Tato, ja dzwonię do mamy!
– Cicho! Chodź, pokażemy im, że nas stać! Ja mam swoją godność. Którego chcesz? Wszystkie?
– Tato, chcę do domu.
– Najpierw pluszaki, mam swoją godność! Niech widzą, co to znaczy inteligencja i podstawowa umiejętność liczenia!
– …
Koniec
/kurtyna drzwi przesuwne/