Byliśmy niedawno w Karkonoszach. Nie spodziewałem się, że jednym z efektów będzie… wiersz na Dzień Zmarłych. Nie lubię tego święta, choć lubię pamiętać o moich Zmarłych. Temat śmierci mocno splata mi się z przyrodą i lasem w szczególności. Od kiedy bardziej zainteresowały mnie grzyby, jeszcze mocniej. Lubię myśleć o lesie jako wielkim, żyjącym cmentarzu idealnym, w którym życie naprawdę wygrywa.
Zawsze bardzo podobał mi się pewien grzyb, podobno w Polsce pospolity, którego jednak nie miałem szczęścia spotkać. Pięknoróg największy (Calocera viscosa), bo o nim mowa, urzekł mnie swoim płomykowym wyglądem. Na zdjęciach zwykle widuję go w większych skupiskach, a mnie zamarzyło się zdjęcie pojedynczych „płomyków”. I w Karkonoszach udało się. Mam swoje „ogniki”. I jak zwykle przy przeglądaniu zdjęć, przyszedł mi do głowy pomysł na wiersz. Tym razem poważniejszy. Taki wiersz na Dzień Zmarłych (pod tekstem znajdziesz nagranie, jeśli wolisz posłuchać).
„Zaduszki”
Na cmentarz poszedłem do lasu.
Tu życie ucztuje na śmierci,
by korzeń narodzin w grób wwiercić.
Czas „teraz” wyrasta z „przed” czasu.Tu brnę przez złociste strumienie
światełek błyszczące milionem,
co wiatru oddechem pędzone,
spłynęły z drzew gromnic na ziemię.Poszedłem do lasu na cmentarz.
Tam świeci pięknoróg w oddali
na sosny nagrobku spróchniałym.Czy tylko mi światła zagrały?
A może naprawdę się pali
i sobą tę sosnę pamięta?jn, BB, 2024-11-02
Jeśli masz ochotę na więcej lirycznych wierszy, przeczytaj choćby ten: Pożegnanie lata w Bieszczadach [wiersz inspirowany przyrodą]
A o pięknoróg największy jest świetnie opisany na stronie Grzybofil.pl.