Bieszczady to moje rodzinne strony, ale przez parę dobrych lat nie odwiedzałem ich wcale. Kiedy wróciłem, znowu przepadłem. I chociaż nie jestem zapalonym górołazem, a moje wizyty mają charakter bardziej rodzinny niż wędrówkowy, to kocham te góry tak bardzo, że na hasło „jedziemy w Bieszczady” jestem gotów zaakceptować niemal wszelkie niewygody. W tym spanie w biedakamperze, czy w poprzek przednich siedzeń w Doblo. I tej słodkiej traumy dotyka poniższy wiersz o Bieszczadach.
„BiedaKamper”
Gdy brak kampera mi doskwiera,
Bo spać zapragnę w Bieszczad głuszy,
Czuję, że okno czas otwierać
By gór aromat ziół naruszyć.Choć ręczny nerkę dusi srogo
A klamka służy za poduszkę,
To w raju jestem jedną nogą
(Bo drugą mam zdrętwiałą nóżkę).Stopy życiowej mej wysokość
Przegrywa wciąż ze stóp numerem.
Lecz haluks wzniósłszy ku obłokom,
Śpię już nie tęskniąc za kamperem.jn, Muczne, 2022-08-26
Na warsztacie mam kolejne, a w marzeniach na samym szczycie kolejne wyjazdy jesienią, latem i zimą. I wiosną. Wiosną także.
Jesienne klimaty opisuje ten wiersz o Bieszczadach: Pożegnanie lata w Bieszczadach [wiersz inspirowany przyrodą]
One Reply to “BiedaKamper – wiersz o Bieszczadach”
Comments are closed.