Tyciowie – bajka w odcinkach. Część II. Dziuple

Tyciowie - bajka w odcinkach - część II.

Zaczęło się od podświetlonych grzybów w Sopotni. Inspirowana nimi, w mojej głowie zrodziła się bajka w odcinkach. Nie wiem, w jaką stronę to pójdzie, nie wiem jeszcze, czy na pewno pójdzie gdziekolwiek. Myślałem, że jak bajka w odcinkach, to trzeba będzie pisać jakoś raz w tygodniu. Na razie nie wyszło. Ale – jest kolejny odcinek. Tym razem zainspirowany zdjęciem grzybów w dziupli, które znalazłem w lesie nieopodal Jeleniej Góry. Śliczne, prawda? Poniżej znajdziesz część drugą opowieści o Mchowych Ludziach.

Tyciowie – bajka w odcinkach. Część II. Po co Tyciom dziuple?

Wspominałem kiedyś o Tyciach. Miałem po drodze kilka ważnych spraw, które odwiodły mnie od kontynuacji opowieści. Zerknąwszy jednak na zdjęcie grzybków w dziupli na drzewie, pomyślałem, że dobrze by było przy okazji prezentacji tej fotografii, odnieść się do plotek o Mchowych Ludziach mieszkających w dziuplach właśnie.

Przede wszystkim trzeba podkreślić, że zaobserwowanie czegokolwiek i kogokolwiek gdziekolwiek nie oznacza jeszcze faktu jego zamieszkania tamże. Pies płynący przez rzekę nie staje się jej mieszkańcem, tak jak Ciebie wejście do sklepu nie czyni jego rezydentem. Nawet jeśli masz poczucie, że przed półką z zabawkami, albo czekoladami można utkwić na zawsze. To rzekłszy, z pełnym przekonaniem muszę stwierdzić, że Tyciowie w dziuplach bywają, ale w nich nie mieszkają i mają po temu dobre powody.

Ich obecność w nich spowodowana może być jedynie wizytą w celu urządzenia schowka, a następnie korzystania z niego dla przechowywania zapasów różnego rodzaju i ochrony ich przed zniszczeniem lub grabieżą. Nie jest to ani podstawowy, ani jedyny sposób, w jaki troszczą się o swoje dobra. Mają sprawdzone sposoby, z których korzystają w swoich przyziemnych kryjówkach. Jednakże, jako ludek mądry i doświadczony, nie zaniedbują żadnych środków ostrożności, kiedy tylko odkryją możliwość przedsięwzięcia ich.

Na swoje dodatkowe składziki wybierają więc dziuple niewielkie, z niezbyt dużym otworem, niewysoko, z naszej perspektywy nisko nawet, które nie będą zbyt interesujące dla zwierząt. W każdym razie nie takich, których Tyciowie nie potrafiliby odstraszyć. Dodatkowo, wejście do wnętrza maskują na dwa sposoby. Najpierw dbają, by wyrosły w nim obficie jakieś rośliny lub grzyby, utrudniając obserwację środka, a potem troszczą się, by z zewnątrz całość zasłoniła kurtyna mchów i porostów. Są w tym znakomici i brak takiej zasłony na zdjęciu, które oglądamy, jest dla mnie pewnym zaskoczeniem. Oczywiście, jeśli się zastanowić, istnieje wiele racjonalnych, doskonałych wyjaśnień takiego stanu rzeczy. Począwszy od tego, że wcale nie mamy przed sobą tyciowej spiżarenki, a zwykłą, zajętą przez grzyby dziuplę. Co uważam za mało prawdopodobne i dlatego do sprawy jeszcze wrócę przy innej okazji.

jn, BB, 2024.11.15

Do poczytania niedługo. A pierwszą część znajdziesz tutaj: Tyciowie – wieści o leśnych ludkach. Bajka w odcinkach