Patrzyłem na zdjęcie podświetlonych grzybów i myślałem o lesie w Sopotni, w którym ten moment uchwyciłem. A jeśli tam żyją maleńkie stworzenia zwane Tyciami? Ciekawe, jakie by były? Czym by się zajmowały? Jak wyglądały? Oho – będzie z tego bajka w odcinkach! Zapraszam.
Spotkaliście kiedyś w lesie Tycia? Nie? Prawdę mówiąc, nie dziwi mnie to specjalnie. Po pierwsze, nie jest to gatunek zbyt liczny, a po drugie… Po drugie wyjaśnię za chwilę. Po trzecie Tyciowie są naprawdę maleńcy. Tacy maleńcy, że łodyżki mchu ścinają jak wybujałe krzewy. Te zielone, soczyste – na paszę, a te cieńsze, brązowe, z dzbankami na końcu – na liny, sieci i maty. Dzbanki – wiadomo, przydają się, gdy Tycio chce się napić. A pić, nie tylko wodę, lubią.
Z wyglądu Tyciowie przypominają ludzi, tyle, że pomniejszonych i zaniedbanych. Nie zrozumcie mnie źle – nie mam nic przeciwko zarostowi i bujnym włosom, ale tyciowe zwyczaje w tej kwestii, a raczej ich brak, skutkują tak obficie, że pan Cebulka, fryzjer z naszego miasteczka, bez wątpienia zemdlałby na ten widok. Jego konkurent za to, wędrowny golibroda Jacenty, pewnie by zaczął liczyć, jakież to zyski go omijają przez to niechlujstwo. Za usługi liczy stałą stawkę, niezależnie od wielkości, płci i zamożności klienta. Mając jednak w pamięci straszne wspomnienie z dzieciństwa, wątpię, by spod jego tępych i zardzewiałych narzędzi, wiedzionych roztrzęsioną ręką pijaka, uszedł z życiem jakiś Tycio. Nie, raczej ginęliby, dekapitowani, miażdżeni i rozczłonkowani, zanim zdążyłby spaść im z głowy choć jeden włos.
Są więc Tyciowie kudłaci i brodaci wszyscy bez wyjątku, co niechybnie przywodzi skojarzenia z krasnoludami. Te jednak widywano tu i ówdzie. Są zapiski i wiarygodne świadectwa, czego nie sposób powiedzieć o Tyciach. I tu dochodzimy do „po drugie”. Przemykają bowiem Mchowi Ludzie przez las jak duszki, bezszelestnie i cicho, niezauważeni. Potrafią stanąć za ofiarą całą drużyną, wyczekiwać na dobry moment nieodkryci i schwytać ją zupełnie nieświadomą, że właśnie życie jej, jeśli nawet nie zakończy się gwałtownie, to zmieni całkowicie za sprawą stworzeń, o których istnieniu pewnie nawet nie ma pojęcia.
Więc jak – spotkaliście kiedyś w lesie Tycia? A jeśli nie, może jesteście ich ciekawi?
Podobało się? Wymyśliłem sobie, że części będą miały po około dwa tysiące znaków ze spacjami. Taka bajka w odcinkach podzielona na małe do szybkiego przeczytania. Raz w tygodniu?
A moje rymowane bajki znajdziesz na przykład tu: Szczerbaty dinozaur – bajka dla dzieci na Dzień Dziecka